środa, 21 sierpnia 2013

#7 Znowu myśli karnawał

A mimo to dalej w to brnę, że to dla Ciebie znaczy coś obiecaj mi.


- Dzień dobry księżniczko, jest 5 sierpnia, godzina 8:00  i czas już wstać, bo o 9 masz pojawić się w pracy.
- Po pierwsze nie księżniczko, bo w  aż  tak zażyłych kontaktach nie jesteśmy.
- Po dzisiejszej nocy wydawało mi się, że jednak jesteśmy. - Paweł popatrzył na mnie z szyderczym uśmiechem na ustach a ja nie zważając na to, że jestem naga udałam się w stronę łazienki.
- U mnie w domu mogłabyś chodzić tak cały czas. Nie pogniewałbym się ani trochę.
- Palant. - krzyknęłam z łazienki.




Za pół godziny wyszłam w samym ręczniku z wilgotnymi i niedosuszonymi włosami.

- Słuchaj Paweł. Ten seks nic nie znaczył. To była chwila. Nie powiem, że słabości, bo w końcu sama tego chciałam.
- No dobra, uznajmy, że to co się stało w nocy to tylko koleżeński numerek. Ale było przyjemnie.
- Nie zaprzeczę.
- To co, teraz tak każdej nocy będziemy sobie wspólnie numerkować ?
- Ty się lepiej módl, żebyś zyskał w moich oczach to, co straciłeś a nie o numerkach myślisz.

Równo o 9 stawiłam się w pracy.
- Nie no, jaka ogarnięta! Zupełnie jak Mariusz dziś rano!
- Kochałam się z Pawłem. - wypaliłam.
W tym momencie Paulina zakrztusiła się kawą.
- Co zrobiłaś? Przecież obiecał, że cie nie wykorzysta!
- Nie, nie, to nie tak. Z resztą zaraz ci wszystko opowiem. Od początku. Od kiedy się obudziłam po imprezie.
Mówiłam już, że Paulina jest cudowna? Od kiedy się poznałyśmy, czyli jakiś rok temu, jest dla mnie bratnią duszą i powiernikiem wszystkich tajemnic. Serio. Jest niezastąpiona, a co najważniejsze potrafi słuchać.

- No to nabroiłaś nieźle. I ty i on…



*21 SIERPNIA*

Od jakiś trzech dni jestem na urlopie. Jest  10 rano i razem z młodym, dziadkami i rodziną Maćka stoimy na Okęciu. Dziś, po raz pierwszy od trzech lat zobaczę rodziców. Wszyscy są podekscytowani, bo wiadomo, Ameryka, rodzina w komplecie. Tylko ja z młodym mamy do tego dość chłodne podejście.
- Znowu będą próbowali z nami rozmawiać i zadawać pytania z myślą, że są na bieżąco ze wszystkim?  Oni o nas nawet nie pamiętają. Mają w dupie swoje dzieci. Nieważne ile mamy lat. Jedna rozmowa na Skype w tygodniu niczego nie rozwiązuje. Proszę, powiedz mi, że myślisz tak samo, że gdyby nie dziadkowie i wujek mielibyśmy …
- Młody. Tak, wiem, co byśmy mieli. Bez względu na wszystko i tak bylibyśmy razem. Z resztą jak zawsze. - położyłam rękę na jego ramieniu - Wiesz, że mam o tym takie samo zdanie. Ale w końcu będziemy chociaż chwilę wszyscy, w komplecie.
- Jeeeej, tato, ale wielki samolot! - krzyknęła córka Maćka.
- To oni.
Po kilkunastu minutach w naszym kierunku zaczęła kierować się szczupła, elegancka i ładna blondynka w beżowej obcisłej sukience i wysokich szpilkach. Zza jej pleców powoli wyłaniał się postawny, wysoki i przystojny mężczyzna w garniturze, ciemnych okularach i białej koszuli. Gdybym nie znała tej dwójki pomyślałabym, że mają  mniej więcej 35 lat. Pozory. W rzeczywistości obydwoje skończyli niedawno 47.
Dobra. Przyznam. Ojca się nie wyprzemy. Te oczy. Boże. Wszystko.
- Nareszcie w domu! - krzyknęła mama przytulając do siebie Kamila. Chyba się popłakał. Z resztą ona też.
- Dominika! Dziecko! - tato objął mnie z całej siły. Rzeczywiście. Powitanie było bardzo wzruszające. Dla każdego.
- Patrz Krzysztof, jakiego masz syna. Kawalera. A córka? Piękna kobieta.  - tak wujku, jeszcze bardziej słódź.
- Maciek, ja ciągle nie dowierzam. Ale ten czas szybko leci! Dobra, jedziemy do domu, bo trochę z Gośką zgłodnieliśmy.

Razem z młodym i rodzicami na Mokotów wracaliśmy moim samochodem. Pięć lat odkładałam na niego pieniądze wysyłane przez rodziców, trochę dostałam od dziadków, nawet dorabiałam pracując w sklepie w czasie wakacji, a i tak musiałam zadłużyć się w banku.  Ale mam. Taki jak chciałam. I podczas naszego rodzinnego zlotu  nawet to musiało zostać skomentowane.
- Jestem pełen podziwu. Młoda, po studiach, magister, pracowita, porządna robota, mieszkanie i jeszcze porządniejsza fura na podjeździe. A na dodatek piękna kobieta.  I chłopak siatkarz. Też porządny. Wyrosła nam idealna córka, Gosiu.
Kamil szturchnął mnie łokciem w bok, patrząc na moją reakcję.
- Wszystko się zgadza z wyjątkiem jednego. Obecnie jestem sama.
- Ale jak to? Przecież jeszcze niedawno byłaś z Pawłem w Hiszpanii.
- W Hiszpanii byłam sama. Nie jestem z Pawłem od jakiś 8 miesięcy i zmieńmy temat.

Zdenerwowałam się. Bardzo. Jako rodzice mogliby bardziej orientować się w życiu ich pociechy. Po mojej odpowiedzi nastała niezręczna cisza. Rodzicom zrobiło się głupio, a ja chcąc nie chcąc zostałam wyprowadzona z równowagi. Pomyślałam, że choć w skrócie wyjaśnię to, co dzieje się w ostatnim czasie, ale nie teraz. Dobrze, że ojciec ponownie zabrał głos i pokazując zdjęcia na laptopie z ostatniego wyjazdu na Florydę opowiadał o życiu na obczyźnie. Jedyne czego zazdrościłam mu w tym momencie, to tak dobrej znajomości angielskiego. Ale nie dziwmy się. 15 lat w Stanach robi swoje, a co do miejsca, to i tak wolę Barcelonę.

- Kochanie, a teraz pokażesz nam swoje mieszkanie, bo u dziadków jak widać całkiem przyzwoicie. I ta kuchnia, mamo!  - mama rozglądała się po pomieszczeniu,  idąc wzdłuż blatu kuchennego i gładząc go dłonią.

*

Po 10 minutach byliśmy w moim mieszkaniu. Niestety wizytę złożono za szybko i moja sypialnia przypominała istne pobojowisko.
- Jak na mój gust, kiedy skończysz meblować poszczególne pomieszczenia, będzie tutaj bardzo ładnie. Cieszę się, że sobie radzisz. Wyrosłaś na ludzi. I Kamil też. Widzę to.
Mama popatrzyła na mnie takim czułym i troskliwym spojrzeniem. Dokładnie tak, jak patrzy każda matka na swoje ukochane dziecko. Poczułam, że brakowało mi tego. Tego spojrzenia, którego żadne inne nie jest w stanie zastąpić.
- A teraz powiedz mi o co chodzi z Pawłem. Przecież było tak dobrze. Odkładaliśmy z ojcem pieniądze na wesele, a ty mówisz, że już od 8 miesięcy nie jesteście razem. Dlaczego nic nie mówiłaś?
- Mamo, mamy cały dzień, więc postaram się jak najbardziej szczegółowo.



*

- Bo widzisz Dominika, człowiek jest tylko człowiekiem. Działamy pod wpływem impulsu, emocji, chwil, popełniamy masę błędów, bo uznajemy,  że robimy coś co będzie dla nas dobre i wydaje nam się, że już nie potrzebujemy kogoś kogo kochamy i wmawiamy sobie, że już nic do niego nie czujemy. A wszystko za cenę doznania czegoś nowego, na czym najczęściej możemy się sparzyć. Wtedy dopiero widzimy, jak bardzo brakuje nam rzeczy i ludzi z przeszłości, niezależnie od tego, czy jest ona daleka czy nie. 
Masz szczęście, że zrozumiał. Daj mu szansę. Daj mu do siebie dotrzeć i doceniaj jego starania. Zaryzykuj. To dobry chłopak, tylko trochę się pogubił.  Zasygnalizuj, że z czasem przekonasz się do niego. Czas może zmienić tak wiele...

Po tych słowach uśmiechnęłam się do mamy i przytuliłam ją.
- Dziękuję.

4 komentarze:

  1. Normalnie cieszę się jak głupia, że do mnie napisałaś. I jeszcze przebrnęłaś przez te wszystkie rozdziały długości rozjechanych słoni, więc kłaniam Ci się w pas i dziękuję ;)
    Gęba mi się cieszyła, gdy czytałam rozmówki Domki z Pawłem. Oni są niemożliwi. I ona mi nie wmówi, że ta noc nic dla niej nie znaczyła, bo na pewno coś znaczyła i to nawet bardzo `coś`.
    Ja nie wiem jak wytrzymałabym bez rodziców przez tyle lat, a oni byliby gdzieś hen, hen daleko. No, ale oni dają sobie radę - to bardzo dobrze. Myślałam, że z tymi rodzicami będzie gorzej, a było całkiem nieźle. Swoją drogą Dominika powinna posłuchać matki. Chociaż nasz złoty Pawełek (nie wiem czemu, ale zawsze Zati kojarzy mi się ze złotem O.O może dlatego, że strasznie go lubię) ją potwornie skrzywdził, to zrozumiał swój błąd. I wcale nie nie dziwię się Domce, że nie chce z nim wchodzić w głębsze interakcje. No, ale każdy przecież zasługuje na drugą szansę.
    Kurde, walnęłam filozoficzny wywód. I nie dość, że przeczytałaś tyle moich rozdziałów to jeszcze ten komentarz ciągnie się jak tasiemiec *.* To życzę powodzenia. Pozdrawiam i buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję :3 Gdyby teraz mama weszła do mojego pokoju to zapewne popatrzyłaby na mnie jak na jakiegoś kosmitę i zapytała dlaczego szczerzę się do monitora. Ale nie zapyta, bo aktualnie jesteśmy trochę skłócone. Oezu, jak ja Ci strasznie dziękuję. I ten komentarz też będzie długości tamtego. Ostrzegam Cię tylko, bo wszystkie moje komentarze tak wyglądają. Pisze takie epopeje, że głowa mała. Jak ty masz zamiar przebrnąć przez te wszystkie moje historie, to ja nie wiem, co mam powiedzieć. Aż mnie normalnie zatkało. I spokojnie, mam takie same wrażenie jak Ty. Świetna z Ciebie dziewczyna, wiesz? ;)

      Usuń
  2. Koleżeński seks?? Taki nie istnieje, bo zawsze przynajmniej jedna strona kocha. Tutaj kochają się oboje tylko o wybaczenie trudno. W sumie ja się jej wcale nie dziwię. Ciężko zapomnieć o tym, że ktoś kiedyś nas tak zostawił!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojtam koleżeński szeksz, ważne co jest dalej <3

    OdpowiedzUsuń