poniedziałek, 12 sierpnia 2013

#6 Nie liczy się nic, liczą się przyśpieszone tętna.


Wiesz, że krew nam przyśpiesza, a powieki nie chcą opaść...


 - Jakiej wody? Co ja tu robie? Gdzie jest Paulina? Mariusz? Przecież miałam zostać tam! - krzyczałam na Pawła, a on uśmiechał się tak kojąco, że zmiękłam i przez chwilę patrzyłam prosto w jego niebieskie tęczówki.

- Najpierw wylałaś wino swojego towarzysza Piotra na sukienkę, później chodziłaś po tym imprezowo-bankietowo-zabawowym pomieszczeniu u Wlazłych bez butów, które trzymałaś za to w ręce i chciałaś zbić Bąkiewicza, bo nie lubisz czerwonego, a jego koszula jak zapewne jeszcze pamiętasz była czerwona. Później wzięłaś kluczyki, otworzyłaś drzwi, wparowałaś mi do samochodu, powiedziałaś, że nigdzie z niego nie wyjdziesz, bo chcesz wracać ze mną i tylko ze mną, rozłożyłaś się na siedzeniu z tyłu i zasnęłaś.  Powiedziałem Paulinie, która pomimo wszystko trzymała się kupy, żeby lepiej zajęła się swoim mężem imprezowiczem, który zabalował jak ty i jakaś połowa z gości, a ja cię zabiorę tutaj. Maciej już wie, że tu jesteś. Nie martw się. Nie narobiłaś sobie wstydu, a ja cie nie zgwałciłem ani do niczego nie zmuszałem. Położyłem cię tutaj, a sam przespałem się  w salonie. I powiem ci jeszcze, że ten twój kolega to niezły frajer. Wyszedł  dość  oczarowany z koleżanką Mariusza do pokoju dla gości na górę i tyle go widzieli. A ja przez całą imprezę nic nie wypiłem. Nic. 
- Teraz pozwól, że wstanę z łóżka, a ty chociaż na chwilę opuść ten pokój. 
Paweł wyraźnie posmutniał.
Ogarnęłam się i ubrałam w rzeczy, które ciągle schowane były w szufladzie.
- Wychodzę, muszę wrócić na niedziele do Warszawy.
-Chyba zwariowałaś! Nie wypuszczę cię z takim kacem do domu! Zostajesz tutaj. Przynajmniej do jutra, do południa. Bez gadania. 
- Ale …
- Naprawdę nie chcę żebyś odjeżdżała dzisiaj. Daj znać Maćkowi, że zostajesz u mnie do jutra. 
- A nie mogę być u Maćka? W domu? 
- Nie. Bo o 17, czyli za jakieś 3,5 godziny przychodzą chłopaki i gramy w coś na X-Boxie. Już wiedzą, że tu jesteś i w sumie to są zadowoleni, pomimo tego, że miał to być męski zlot. 
- Ooo nie, nie mój drogi…
- Ależ tak, tak moja droga. Wygrałem. Nie kłóć się już, tylko ogarnij ten tusz do rzęs, bo ci zdecydowanie nie do twarzy, a ja jadę do rodziców, bo ojciec prosił, żebym przywiózł mu jakieś narzędzia. Będę za jakąś godzinę.  I nie uciekaj!


Paweł wyszedł, a ja zaraz za nim. Pomyślałam, że wyskoczę do sklepu po parę rzeczy i zrobię jakąś dobrą zapiekankę. Chciałam się odwdzięczyć  za opiekę i za to, że nie pozwolił mi zrobić niczego głupiego. Byłam zła sama na siebie, że na imprezie zachowałam się wobec niego nie w porządku chociaż po części sobie na to zasłużył. 
Zrobiłam całkiem spore zakupy, bo lodówka jak to często u niego bywa była pusta i przystąpiłam do robienia potrawy. Chciałam nakryć do stołu, ale właściciel mieszkania jeszcze nie dorobił się obrusów, więc kiedy tylko skończyłam moje kuchenne rewolucje położyłam na nim tylko naczynie z zapiekanką, dwa talerze, sztućce, serwetki, jakieś ładniejsze szklanki i ulubiony sok Pawła, czyli Caprio o smaku multiwitaminy, a sama przebrałam się w jakieś lepsze rzeczy z szuflady, która znowu okazała się potrzebna. Ledwo zdążyłam stanąć obok stolika z, a otworzyły się drzwi.  Paweł wytrzeszczył oczy i powoli do mnie podszedł.
- A co to za święto, że nagle zmienił ci się humor?
- Nie święto. Wiesz, dziękuję za to, no wiesz, wczoraj, a właściwie już dzisiaj, że się mną zaopiekowałeś. Jestem ci wdzięczna i wcale nie żartuję. 
- Nie no, nie musiałaś… I jeszcze powiedz, że zrobiłaś zakupy to już umrę. 
- No na następny tydzień powinieneś mieć co jeść. 
- Umarłem, wiesz? 
- Nie umieraj, bo wystygnie! 



*



Ten żarłok zjadł 3 dokładki. Chyba mu smakowało. I nawet włożył naczynia do zmywarki. 
Usiedliśmy na sofie. Paweł włączył telewizor. Oczekując na chłopaków oglądaliśmy powtórkę jakiegoś telewizyjnego tasiemca.
- Przełącz to mistrzu, może jest coś innego… Paweł?
Mój współtowarzysz najwyraźniej w przeciągu 10 minut przeszedł do trybu offline.  Wykorzystałam więc okazję, że raczej nie będzie się wiercił i położyłam głowę  na jego ramieniu, tym samym opierając się o jego bok. 



*



- A tu co się wyprawia? Już nie macie gdzie spać, tylko na sofie w salonie? - krzyknął Karol, który razem z Andrzejem najprawdopodobniej weszli bez pukania.
- A może by tak ciszej cymbały?! Po prostu nam się przysnęło, nie?
- Domka, tylko winny się tłumaczy. Już ja tam wiem co jest dobre na kaca! - Andrzej jak zawsze był niezwykle dowcipny.
- No tak, seks i co z tego? Nikt tu nic nie robił i włączcie już tego X-Boxa, bo mam ochotę skopać wam tyłek w skokach narciarskich. 



Popatrzyłam na Pawła i westchnęłam. Cóż za determinacja. Ci mężczyźni. Czasami jak dzieci. 



Wizyta chłopaków była bardzo miła. Szczególnie wtedy jak siedziałam na barkach Pawła i biłam Wronę po głowie,  a Kłosa kopałam. To nic, że nasze mini sztuki walki słyszało  pół osiedla, prawda?



- A tak całkiem poważnie, to widzę, że miłość kwitnie znów. Zati! Trzymaj ją teraz i nie puszczaj, bo ci znowu ucieknie.



Po słowach Karola nastała cisza, pomimo której zrobiło mi się dziwnie miło.
- Jeszcze za wcześnie, żeby o czymkolwiek mówić w tej kwestii. - wypaliłam.
- No, no, już ja swoje wiem. - Karol ciągle drążył temat.
- A ja ci powiem, że nie wiesz nic. - no tak Dominika, tego to nawet ty sama przecież nie wiesz.
- No dobra gołąbeczki, my się zbieramy, a wy grzecznie do łóżek. Tylko dzieci nie narobić!



Te dwa przygłupy opuściły mieszkanie około godziny 21:30. Nie że się cieszę, czy coś, ale wieczorny spokój będzie dla mnie i mojej głowy zbawienny.



- Może masz ochotę na jakiś serial, mam parę nowych. Tym razem już raczej nie będzie drzemki. - zapytał Paweł, który trzymał już w ręce opakowanie z płytami. 
- Ta odpalaj to. Zgadzam się na wszystko.
Znowu siedzieliśmy na sofie w salonie przed ogromnym telewizorem i oglądaliśmy jakiś horror, którego panicznie się bałam. Z resztą jak każdego. Trzymałam Pawła za rękę, ale w momencie, gdy pani z twarzą potwora goniła swoje własne dziecko z nożem, aż w końcu go dopadła (a dalej już nie wiem bo zamknęłam oczy), wskoczyłam mu na kolana. 
- Mała, nie bój się, to tylko film. - Paweł pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie. 
- Film… Racja. Tylko film. - powiedziałam cicho biorąc jego twarz w swoje dłonie i nie wiedzieć czemu przyciągając ją do swoich ust. Nasz pocałunek zmusił nas do zmiany pozycji z siedzącej na leżącą i trwał dość długo, bo zdążyłam zignorować trzy telefony - jeden od Aśki i dwa od Wiki. Chyba nie do końca byłam świadoma tego, co robię.  
- Aha, to tak dziewczyna boi się horrorów!
- Nie mów nic i nie przerywaj. - wypowiadając te słowa zaczęłam rozpinać pawłową koszulę.
On jednak nie pozostał mi dłużny i natychmiast zaczął majstrować coś pod moją bluzką, przy staniku.
- Dominika, nawet nie wiesz jakbym chciał, ale my chyba nie możemy tego zrobić, my nawet nie jesteśmy razem, co mam nadzieję, że jest tylko kwestią czasu.
- Mówiłam ci, żebyś nic nie mówił, tak?



Nie wiem, dlaczego, po co i co chciałam przez to osiągnąć, ale zdecydowałam się na spędzenie nocy z moim byłym facetem, u niego w domu i w jego sypialni (co wyraziłam gestem jakim było skierowanie palca w stronę drzwi do niej) i  w jego łóżku. Impuls.  Emocje. Nie wiem.  Nieważne. Pewnie rano będę tego żałować. Ale chwila, w której Paweł całując mnie zaniósł na rękach do pomieszczenia obok mogłaby trwać wiecznie. 




3 komentarze:

  1. Oezu, nawet nie wiesz jakie emocje mi towarzyszyły, czytając końcówkę, bo nie wiedziałam jaka ostatnia wersja tego wyżej pozostała, bo czułam, że znowu coś zmieniłaś, bo ogólnie lubię takiego Pawła i twoje przewidywanie, że świętują w Wieluniu. Lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektórzy mówią, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale na ich przykładzie mogę stwierdzić, że BYĆ MOŻE się mylą. To się okaże!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się szczerze bez bicia, trafiłam tu dzisiaj i pokochałam tą historię. I Domkę, i Pawła, i całą tą siatkarską zgraję, bo tak przyjemnie mi się to czyta. A ten rozdział czytałam z wypiekami na twarzy. Końcówka mnie rozczuliła i poproszę więcej takich zakończeń (swoją drogą bardzo miłych i ciekawych). Za takiego Pawła dałabym się pokroić, naprawdę. Nie mogę się doczekać, co wyniknie dalej.
    I jeśli mogłabym Cię prosić, abyś informowała mnie o nowych rozdziałach, bo przez tą godzinkę bardzo związałam się z tą historią. Jeśli możesz, to pisz tutaj: grasz-wygrywasz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń